Muzeum w forcie SWOSZOWICE
: 2013-11-11, 23:11
Fragmenty armat z I wojny światowej, pociski, zapalniki, ale także rzeczy osobiste żołnierzy, jak menażki, kociołki, plecaki, a nawet fajki, które po ciężkim dniu w okopach dawały chwilę wytchnienia - to wszystko będzie można zobaczyć na otwarciu Muzeum Spraw Wojskowych w Forcie Swoszowice już 11 listopada.
Fort Swoszowice (wcześniej zwany Fortem Wróblowice albo Fortem 50 1/2) leży na 9 ha działki przy ul. Sawiczewskich w Krakowie. Po II wojnie światowej znajdował się tam magazyn obrony cywilnej, potem budynek zagospodarowano na miejskie archiwum. Na początku lat 80. na działce stanęła willa - stróżówka.
Jak większość tego typu obiektów wędrujący do różnych rąk fort Swoszowice nie uniknął przeróbek - przy okazji instalacji ogrzewania w miejscu zabytkowych kopuł zrobiono zsyp na węgiel, otynkowano ściany z cegły i dobudowano nowe, zaburzając pierwotny wygląd sal, zniszczeniu uległ też strop. Pomimo licznych przemian w forcie zachowały się oryginalne stalowe okiennice i drzwi. Przez ostatnie dwa lata obiekt niszczał, stał pusty.
Kolekcjonerzy wojennych militariów
Do czasu, kiedy jego odrestaurowaniem zajęli się ludzie z Fundacji Gloria Fortubis. Jej członkami są m.in. kolekcjonerzy wojennych militariów. - Na jednym z naszych spotkań, podczas których wymieniamy się eksponatami, podziwialiśmy unikatowy pocisk do baterii helskiej. Doszliśmy do wniosku, że to taka perełka, że aż żal, by jej nie pokazać większemu gronu - mówi Zbigniew Feliksiewicz, dyrektor Muzeum Spraw Wojskowych.
Ludzie fundacji w maju tego roku wydzierżawili od miasta fort przy ul. Sawiczewskich i rozpoczęli remont. Zdążyli już naprawić dach i oczyścić teren, wycinając krzaki wokół budynku i galerii strzelniczej. Potem zaczęli do muzeum ściągać eksponaty (niektóre elementy ważą nawet kilkadziesiąt kilogramów). Tak powstała wystawa, która jak na razie obejmuje cztery sale i dotyczy I wojny światowej (to głównie zbiory z Austro-Węgier). Choć muzeum nie jest jeszcze gotowe, organizatorom zależało na udostępnieniu fortu zwiedzającym już 11 listopada.
Wszyscy powinniśmy pamiętać
W jednej z izb będzie można zajrzeć za kulisy życia codziennego żołnierzy - z czego pili, jedli, czy mieli jakieś rozrywki i nałogi, a także jak się ubierali. Świetnie zachowane metalowe i szklane butelki oraz menażki, skórzane paski, klamry, ciężkie plecaki i płócienne worki na wodę uzmysławiają surowość warunków, z jakimi musieli zmierzyć się nierzadko bardzo młodzi żołnierze. W kolejnej izbie znajdziemy kolekcję solidnej, unikatowej artylerii, w tym takie perełki jak fragmenty pierwszej ładowanej odtylcowo armaty austro-węgierskiej M. 61 wraz z zamkiem, celownikiem i pociskiem. Swój udział w otwarciu wystawy będzie miało też stowarzyszenie Wrzesień '39, które w forcie zaprezentuje m.in. "szpital polowy".
- Nie każdy z nas musi być patriotą, ale wszyscy powinniśmy pamiętać o pokoleniach, które za nas walczyły i nierzadko ginęły. Ideą muzeum jest przede wszystkim otwartość. Wystawa i fort mają służyć ludziom, którzy chcą poznawać historię i wystawa ma też jej uczyć. Każdego 11 listopada, w dniu najważniejszego święta narodowego, wstęp będzie darmowy - deklaruje Zbigniew Feliksiewicz.
Oryginalny plan rozkładu pomieszczeń
Członkowie fundacji mają dalekosiężne plany. W pierwszej kolejności chcą rozwijać muzeum i doprowadzić budynek fortu do stanu dawnej świetności (z Wiednia sprowadzono oryginalny plan rozkładu pomieszczeń), wzbogacać je w eksponaty związane z polskimi żołnierzami i żołnierzami Polakami służącymi w obcych armiach. W przyszłości natomiast zamierzają poświęcić się też pielęgnacji miejsc pamięci związanych z wojną, poszukiwać nieznane groby, stworzyć ośrodki wypoczynkowe dla weteranów oraz instytucję "adiutantów" kombatanckich, którzy zostaną przeszkoleni do pomocy i będą do ich dyspozycji 24 godziny na dobę.
Wystawę przygotowali wolontariusze z własnych środków. Wyjątkiem był prezent od jednej z firm, która podarowała warsztatom fundacji tokarkę i specjalistyczne imadło do konserwacji eksponatów.
Cały tekst: http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,44425, ... z2kNTCRQHglink do tekstu
Fort Swoszowice (wcześniej zwany Fortem Wróblowice albo Fortem 50 1/2) leży na 9 ha działki przy ul. Sawiczewskich w Krakowie. Po II wojnie światowej znajdował się tam magazyn obrony cywilnej, potem budynek zagospodarowano na miejskie archiwum. Na początku lat 80. na działce stanęła willa - stróżówka.
Jak większość tego typu obiektów wędrujący do różnych rąk fort Swoszowice nie uniknął przeróbek - przy okazji instalacji ogrzewania w miejscu zabytkowych kopuł zrobiono zsyp na węgiel, otynkowano ściany z cegły i dobudowano nowe, zaburzając pierwotny wygląd sal, zniszczeniu uległ też strop. Pomimo licznych przemian w forcie zachowały się oryginalne stalowe okiennice i drzwi. Przez ostatnie dwa lata obiekt niszczał, stał pusty.
Kolekcjonerzy wojennych militariów
Do czasu, kiedy jego odrestaurowaniem zajęli się ludzie z Fundacji Gloria Fortubis. Jej członkami są m.in. kolekcjonerzy wojennych militariów. - Na jednym z naszych spotkań, podczas których wymieniamy się eksponatami, podziwialiśmy unikatowy pocisk do baterii helskiej. Doszliśmy do wniosku, że to taka perełka, że aż żal, by jej nie pokazać większemu gronu - mówi Zbigniew Feliksiewicz, dyrektor Muzeum Spraw Wojskowych.
Ludzie fundacji w maju tego roku wydzierżawili od miasta fort przy ul. Sawiczewskich i rozpoczęli remont. Zdążyli już naprawić dach i oczyścić teren, wycinając krzaki wokół budynku i galerii strzelniczej. Potem zaczęli do muzeum ściągać eksponaty (niektóre elementy ważą nawet kilkadziesiąt kilogramów). Tak powstała wystawa, która jak na razie obejmuje cztery sale i dotyczy I wojny światowej (to głównie zbiory z Austro-Węgier). Choć muzeum nie jest jeszcze gotowe, organizatorom zależało na udostępnieniu fortu zwiedzającym już 11 listopada.
Wszyscy powinniśmy pamiętać
W jednej z izb będzie można zajrzeć za kulisy życia codziennego żołnierzy - z czego pili, jedli, czy mieli jakieś rozrywki i nałogi, a także jak się ubierali. Świetnie zachowane metalowe i szklane butelki oraz menażki, skórzane paski, klamry, ciężkie plecaki i płócienne worki na wodę uzmysławiają surowość warunków, z jakimi musieli zmierzyć się nierzadko bardzo młodzi żołnierze. W kolejnej izbie znajdziemy kolekcję solidnej, unikatowej artylerii, w tym takie perełki jak fragmenty pierwszej ładowanej odtylcowo armaty austro-węgierskiej M. 61 wraz z zamkiem, celownikiem i pociskiem. Swój udział w otwarciu wystawy będzie miało też stowarzyszenie Wrzesień '39, które w forcie zaprezentuje m.in. "szpital polowy".
- Nie każdy z nas musi być patriotą, ale wszyscy powinniśmy pamiętać o pokoleniach, które za nas walczyły i nierzadko ginęły. Ideą muzeum jest przede wszystkim otwartość. Wystawa i fort mają służyć ludziom, którzy chcą poznawać historię i wystawa ma też jej uczyć. Każdego 11 listopada, w dniu najważniejszego święta narodowego, wstęp będzie darmowy - deklaruje Zbigniew Feliksiewicz.
Oryginalny plan rozkładu pomieszczeń
Członkowie fundacji mają dalekosiężne plany. W pierwszej kolejności chcą rozwijać muzeum i doprowadzić budynek fortu do stanu dawnej świetności (z Wiednia sprowadzono oryginalny plan rozkładu pomieszczeń), wzbogacać je w eksponaty związane z polskimi żołnierzami i żołnierzami Polakami służącymi w obcych armiach. W przyszłości natomiast zamierzają poświęcić się też pielęgnacji miejsc pamięci związanych z wojną, poszukiwać nieznane groby, stworzyć ośrodki wypoczynkowe dla weteranów oraz instytucję "adiutantów" kombatanckich, którzy zostaną przeszkoleni do pomocy i będą do ich dyspozycji 24 godziny na dobę.
Wystawę przygotowali wolontariusze z własnych środków. Wyjątkiem był prezent od jednej z firm, która podarowała warsztatom fundacji tokarkę i specjalistyczne imadło do konserwacji eksponatów.
Cały tekst: http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,44425, ... z2kNTCRQHglink do tekstu